Mamy sobie buraczka cukrowego, który już od samego początku skazany jest nieszczęśliwe życie. Najpierw paskudnie nawożony (żadna inna roślinka nie jest tak nawożona jak burak cukrowy), a potem wywieziony do wielkiej fabryki zwanej cukrownią, gdzie jest torturowany tak długo aż zostanie przerobiony na tzw. białą śmierć i nie będzie pamiętał niczego co jest związane z naturalnością…
Dzień dobry w cukrowni. Korzenie buraka cukrowego krojone są na drobne kawałki, potem pod wpływem wody o zabawnej temperaturze 75-85 °C zamieniają się w soko-podobny mętny płyn zawierający około 15% cukru. Następnie mętny płyn poddaje się procesowi nawapnienia wytrącając z niego niepożądane substancje, na to trochę gazu węglowego, który w następnym etapie wytrąci wapno, węglan wapnia zostaje odfiltrowany. Po powtórzeniu kilka razy tych procesów mamy jasnożółty płyn, z którego pozbywamy się w parownikach nadmiaru wody. Powstaje gęsta ciesz zawierająca około 70% cukru, która jest gotowana aż zacznie obrastać kryształkami cukru. Już na tym etapie żółto-brązowy cukier jest oddzielany od gęstej cieczy i przemywa się go gorącą wodą. Wysuszony zostaje używany np. do produkcji słodyczy. Natomiast żeby otrzymać cukier, który mamy w cukierniczkach musi on przejść jeszcze kilka etapów. Gęsta ciecz, która pozostała po krystalizacji przemysłowego cukru jest gotowana, krystalizowana, potem znowu rozpuszczona w wodzie, a na końcu filtrowana w celu pozbycia się żółtego zabawienia. Aby biel była bielsza w czasie procesu filtracji (za pomocą najczęściej stosowanego filtra węglowego; są jeszcze inne) czasem dorzuca się kości krów. Ale spokojnie! Ameryka mówi, że nie tych ich – wściekłych, tylko tych np. z Indii i Afganistanu. Technolodzy produkcji cukru mówią, że nie ma szans, żeby w naszym domowym cukrze znalazły się drobiny kości – kości pełnią jedynie funkcję pomocniczą. Ale nie wiem, którzy to powiedzieli. Na koniec znowu oddziela się cukier od cieczy, a ta która jeszcze pozostanie (melasa) jest używana np. do produkcji alkoholu lub jako pasza.
Ponieważ w tym długim i ciekawym procesie powstawania cukru naszej roślince zostały odebrane właściwie wszystkie składniki odżywcze, gdy spożywamy cukier nasz organizm czerpie je z innych swoich źródeł. Cukier odbiera sobie z naszych rezerw np. witaminy z grupy B, wapń i fosfor. Tu jest ukryta odpowiedź na dręczące pytanie wszystkich dzieci dlaczego od słodyczy psują się zęby.
Riki tiki narkotyki, czyli cukier uzależnia. Zjedzenie cukru rodzi zapotrzebowanie na jego większe ilości. A jeśli tego nie zrobimy może np. zacząć nas boleć głowa, możemy być zmęczeni, senni, znużeni, ogólnie brzydcy i źli.
Cukier jest zły. A najbardziej zły jest dla wegetarian, którzy dostarczają swojemu organizmowi mniejsze ilości białka, które cukier pożera.
Więc co zamiast cukru? Na przykład słód jęczmienny, kukurydziany, pszenny, ryżowy, syrop klonowy i Mirin*.
* osobny rozdział
Źródła: Wikipedia, Kuchnia wegańska pod redakcją Agnieszki Olędzkiej
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz